Słowo Pasterza
Prorok Jeremiasz był – jeśli można tak stwierdzić – prorokiem przegranym. Jego życie naznaczone zostało wieloma przeciwnościami takimi jak aresztowania czy wyroki śmierci. Głos proroka miał być ostatnim ostrzeżeniem przed zbliżającą się katastrofą – niewolą babilońską. Był przegrany jedynie pozornie – nawoływania Jeremiasza początkowo nie zostały wysłuchane przez naród, lecz dzięki jego działalności Izrael zachował wiarę oraz nadzieję na odrodzenie.
Bóg kieruje do proroka Jeremiasza niezwykłe słowa: „zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię…” – jest to wołanie Boga miłującego, którego uwaga koncentruje się na człowieku. Konkretnym, znanym z imienia, czyli poznanym do głębi. Tradycja Kościoła wołanie po imieniu traktuje jako „poznanie istoty, tożsamości osoby i sens jej życia”. Podobnie jest i w tym przypadku: Bóg pokazuje Jeremiaszowi, że zna go „od podszewki”.
Dzięki scenie powołania Jeremiasza możemy przypomnieć sobie o niezwykłym przywileju człowieka: byciu w centrum zainteresowania Trójcy. Co więcej, Bóg nie interesuje się nami jako istotami ludzkimi, lecz jako kimś więcej. Jego wiedza o nas nie ogranicza się tylko do poznania intelektualnego. Bóg zna naszą wolę oraz wrażliwość. On znał nas przed narodzeniem, wiedział, do czego jesteśmy przeznaczeni.
Na taki dar możemy odpowiedzieć naszą gotowością do pójścia za Bogiem. Przykładem na tej drodze niech będzie prorok Jeremiasz, który pozwolił się prowadzić Bogu. W jaki sposób? Zechciał być nadal w centrum Bożego zainteresowania. Nawet wtedy, gdy przyszło mu cierpieć, gdy wydawało się, że przegrał. Pozostał on twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem ze spiżu przeciw całej ziemi