Słowo Pasterza

Kiedy poobserwujemy uważnie bawiące się dzieci w przedszkolu, zauważymy pewną zależność. Najgłośniejszy krzyk, łzy, siniaki, fochy biorą się w myśl zasady „on ma, a ja chcę” – czyli z zazdrości. Od najmłodszych lat zazdrościmy sobie nawzajem, i bez względu na konsekwencje chcemy przywłaszczyć to, co należy do kolegi, sąsiada, a nawet brata lub siostry. Zazdrość jest bardzo złym doradcą. O ile jednak pokłócone dzieci w przedszkolu dość łatwo namówić do zgody, o tyle zwaśnione osoby dorosłe latami nie chcą wyciągnąć ręki do zgody. Na nic groźby i prośby, tak wielu z nas hołduje zasadzie „ja i moje górą…”.

Przez zazdrość i upór świat nękany jest wielkimi wojnami i regionalnymi konfliktami. Ludzie cierpią od ran zadawanych sobie nawzajem. Sceptycy w kwestii istnienia Boga zadają wtedy pytania: „gdzie był Bóg?”. Był tuż obok! W odpowiedni dla siebie sposób cicho i pokornie szeptał do ludzkich uszu: „stop”, „wybacz”, „porzuć zemstę”, „puść wolno”… Niestety krzyk zazdrości, zagłusza pokorny szept wybaczenia.

Pan Bóg jest w stanie uleczyć rozdarte zazdrością serca. Aby Niebieski Lekarz mógł działać, musimy otwarcie pokazać swoje chore od zazdrości serca. Stając przed Bogiem, modląc się, rozmawiając z Nim, nie udawajmy kogoś, kim nie jesteśmy. Starajmy się być autentyczni i prawdziwi. Pokora i szczerość są młodszymi siostrami miłości. Ta zaś jest królową wybaczenia i pokoju.