Słowo Pasterza

Liturgia słowa ukazuje dzisiaj powołanie trzech ludzi: Izajasza, Piotra i Pawła. Powołanie Boże każdego z nich poprzedziło jakieś objawienie: Bóg, zanim powierzy człowiekowi szczególną misję, objawia się mu i daje się poznać. Wspaniałego objawienia dostąpił Izajasz: „Ujrzałem Pana, siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie”, wokół Niego Serafini upadli na twarz w adoracji, śpiewając: „Święty, Święty, Święty jest Pan zastępów”. Wobec tak wielkiego majestatu i świętości Izajasz drży: czuje się bardziej niż kiedykolwiek nieczysty, niegodny, by stać w obecności Boga. Lecz kiedy słyszy głos Pana mówiącego do niego: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?”, nie waha się ani chwili i odpowiada: „Oto ja, poślij mnie!”. Nikt nie może samowolnie podjąć się misji współpracy z Bogiem; lecz jeśli Bóg go wzywa, to niegodność człowieka nie może być powodem do cofnięcia się.

Całkiem inne są okoliczności ostatecznego powołania Piotra na „rybaka ludzi”. Zdarzenie nie zachodzi w świątyni jak w wypadku Izajasza, lecz nad jeziorem, w okolicznościach bardzo prostych i ludzkich, jak przystoi Bogu, który stał się człowiekiem i przyszedł dzielić życie z ludźmi. Kiedy Jezus wygłosił kazanie z lodzi Piotra, nakazuje mu zapuścić sieci. „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Jego uległość i ufność zostały nagrodzone. Zagarnęli takie mnóstwo ryb, że sieci się rwały, i napełnili nimi dwie łodzie, „tak, że się prawie zanurzały”. Nieprzewidziany cud ukazuje, kim jest Jezus, a Piotr, zmieszany jak Izajasz, rzuca się na kolana wołając: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Wobec Boga, który się objawia, człowiek ze swej strony stwierdza własną nicość, nędzę, odczuwa głęboką potrzebę upokorzenia się. Za aktem pokory idzie wielkie wezwanie: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. Również tutaj odpowiedź jest natychmiastowa, i to nie tylko odpowiedź Piotra, lecz także jego towarzyszy: „I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli na Nim”.

W drugim czytaniu Paweł mówi o swoim powołaniu na herolda tajemnicy Chrystusowej. Również jemu Chrystus ukazał się na drodze do Damaszku, a Paweł został tym niejako unicestwiony — do tego stopnia, że przez całe życie uważał się. nie tylko za ostatniego z Apostołów, lecz za „poroniony płód”. Odpowiedź jednak jego była całkowita i dzięki temu mógł stwierdzić, że łaska Boża nie pozostała w nim daremna.

Trzy różne powołania, lecz jednakowa postawa pokory i uległości, warunek wszelkiej odpowiedzi Bogu, który powołuje.