Słowo Pasterza
Jak możemy zauważyć, Kościół w tym okresie liturgicznym rozdziela głoszenie Dobrej Nadziei między dwóch Ewangelistów: w niedziele – św. Mateusz, w dni powszednie – św. Łukasz. Wspólnym motywem przewodnim tego dwugłosu jest Królestwo Boże. Ten właśnie temat jest treścią dzisiejszej ewangelicznej przypowieści o pannach roztropnych i nie roztropnych. Zwróćmy uwagę na pewną dwubiegunowość istniejącą w przypowieściach. Z jednej strony Pan Jezus mówił bardzo prostym językiem do wszystkich słuchających Go, a z drugiej, na uboczu, wyjaśniał swoim uczniom głębsze ich znaczenie. Ale też bez przypowieści nie nauczał. Pierwszym kluczem do rozumienia tych niejasności może być Przypowieść o Ziarnie. Nie każdy jest dobrą glebą. Ale skoro Bóg nie rzuca swych Słów na wiatr, bo za nimi stoi stwórcza Wola Boża, a Ona musi się wypełnić, aby człowiek nie ponosił pełnej odpowiedzialności za zaniechanie ich wypełnienia i nie musiał za to zadośćuczynić, aby oddać chwałę Stwórcy, Chrystus z miłości do tych innych „gleb” dobiera sobie, nawet z nadmiarem ufności, swoich słuchaczy. Jakich?
Właśnie dlatego drugim kluczem do zrozumienia przypowieści może być słowo „uczniowie” i nasza relacja do tego słowa: chcemy nimi być lub nie. Chcemy słuchać Syna Bożego lub nie.
Z faktu naszego przylgnięcia do Słowa Bożego możemy uważać się za uczniów. Ale czy rzeczywiście nimi jesteśmy? Czy żyjemy tym Słowem na co dzień? Czy kochamy swego Mistrza i naśladujemy Go?
Gdy tak spojrzymy na historię symbolicznych panien mądrych i głupich, spostrzeżemy od razu, które były uczniami i do których może i my się zaliczamy.
Wielu Ojców Kościoła zastanawiało się nad tą przypowieścią, szukało swoistej recepty na bycie mądrymi. Święty Grzegorz Wielki w swojej dwunastej Wielkiej Homilii, komentarzu do Ewangelii wg Św. Mateusza rozważał ten temat. Spośród wielu jej wątków warto zwrócić uwagę na dwa: czuwanie i nagroda. Czuwanie (i modlitwa) jest zawsze niezwykle ważne. Po pierwsze, szatan ciągle krąży wokół nas, aby czymś zaatakować. Po drugie, tak wiele kłamstwa ubranego w piękno słów spływa na nas codziennie, niezauważalnie czyniąc erozję w naszej wierze i rozumieniu spraw Bożych.
Nagroda zaś, choć obiecana tym, co żyją Bogiem i dla Boga, niesie także pewne ryzyko. Gdy chcemy, aby się dopełniła w ślad za czynionymi pobożnymi uczynkami, tym samym opróżniamy nasze lampy z oliwy, która otwiera drzwi na ucztę niebieską, oliwy, której nie sprzedają kupcy w mieście, czyli świat. „Działając” w Kościele, świadomie lub podświadomie możemy oczekiwać uznania lub wyróżnienia, a nawet wynosić się nad innych, inaczej myślących czy „kochających”.
Święty Mateusz w rozdziale szóstym swojej ewangelii przestrzega: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swą nagrodę. Temat ten rozwinie św. Łukasz we wtorkowej Ewangelii.