Słowo Pasterza
W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy o zawarciu pierwszego przymierza między Bogiem a człowiekiem. Po opadnięciu wód potopu Noe wraz z rodziną i zwierzętami opuścił arkę, zbudował ołtarz i złożył Bogu ofiarę. Wówczas Bóg postanowił, że już nigdy więcej nie będzie złorzeczył ziemi. To też stało się treścią przymierza między Bogiem a Noem, które od jego imienia nazywamy noachickim. Dotyczyło ono jednak całej ludzkości, a właściwie całej ziemi, nie tylko samego Noego. Kolejne przymierza, np. z Abrahamem czy Mojżeszem, będą miały znacznie już węższy zakres. W tym pierwszym przymierzu widzimy niejako zapowiedź ostatniego przymierza – przymierza, w którym Bóg ofiarował swojego Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa, dla naszego zbawienia, dla zbawienia całej ludzkości, wszystkich tych, którzy to zbawienie zechcą przyjąć. Widzimy tu pewne ramy: powszechne przymierze Boga z ludzkością znajdujemy bowiem na początku Starego Testamentu i na końcu Ewangelii, które są sercem Nowego Testamentu. To „obramowanie” pokazuje nam, że Bóg od samego początku pragnął dobra swojego najdoskonalszego stworzenia, jakim jest człowiek, i od samego początku realizował swój zbawczy plan.
Znakiem przymierza, które Bóg zawiera przez Noego z całą ludzkością i każdą istotą żywą, jest „łuk na obłokach”, słusznie utożsamiany z tęczą. To piękne zjawisko naturalne, utożsamiane dziś często niestety z antywartościami, pojawia się, gdy po deszczu czy burzy zaświeci słońce. Dla ludzi ma być znakiem, że Bóg już nigdy nie zniszczy ziemi, dla Boga natomiast ma być „przypomnieniem” tego przymierza i tej obietnicy. Człowiek bowiem będzie ciągle upadał i wystawiał Boga na próbę, będzie łamał wszelkie przymierza zawarte z Bogiem. On jednak pozostanie wierny obietnicom danym człowiekowi, gdyż łatwiej Mu powstrzymać gniew, niż miłosierdzie.